Co pić do street foodu?
Uliczne picie nie brzmi tak dobrze jak uliczne jedzenie, ale może dawać niemniej przyjemności niż celebrowanie posiłku w zasiadanej restauracji. Jesteśmy w szczycie sezonu marketów, targów, imprez „jedzeniowych” na świeżym powietrzu i pytanie czy i co powinniśmy popijać do street foodu?
Miejsce i warunki w jakich spożywamy posiłki mocno determinują co do nich pijemy. W eleganckiej restauracji popijamy świetne wina w zakładowej stołówce pierwszym wyborem jest kompocik, a w burgerowni króluje piwo. Gdy zasiadamy wygodnie w restauracji zastanawiamy się jakie wino lub inny napój będzie pasował do zamówionego jedzenia, a street foodu zupełnie nie kojarzymy z tą ideą. Zwykle kończy się tym, że zamawiamy coś przypadkowego lub to co zwykle.
Zazwyczaj punkty ze street foodem to skupisko wielu miejsc oferujących rozmaite przysmaki ze różnych stron świata. Na zasadzie dla każdego coś dobrego. Co kilka stanowisk z jedzeniem można także napotkać na minibary oferujące piwo, wino i softy. Często też stanowiska z konkretną kuchnią oferują swoją selekcję napojów. Niestety zazwyczaj ograniczają się do podstawowych pozycji znanych koncernów.
Polecam więc równie wnikliwie jak z menu zapoznać się z ofertą napojów i wybrać jedną z polecanych przeze mnie opcji napoju do ulubionego street foodu.
Wino
Do pikantnych azjatyckich dań, takich jak pad thai czy koreańskie bulgogi, polecam spróbować alzackiego gewürztraminera lub półwytrawnego niemieckiego rieslinga. Ich wyraziste nuty kwiatowe i owocowa słodycz doskonale zbalansują ostrość dań. Dla miłośników tacos czy burrito, dobrze sprawdzi się lekkie cabernet franc z Doliny Loary lub delikatnie schłodzone beaujolais. Ich soczysty owoc i gładka faktura będą idealnym uzupełnieniem pikantnych smaków Meksyku.
Dla fanów burgerów i mięsnych kanapek idealnym wyborem będzie kalifornijski zinfandel. Jego naturalna słodycz, gładkość i tostowo-dymny charakter bardzo się lubią z opalanym ogniem i żarem mięsem. Ciekawą alternatywą dla czerwieni są wina pomarańczowe. Ich taniczność łagodnieje w połączeniu z mięsem, a herbaciano-owocowe nuty z wina wzbogacą smak dań. Chrupiące frytury takie jak krewetki, kalmary i warzywa potrzebują wina z mocno zarysowaną kwasowością i wyrazistą cytrusowa werwą. Dobrze sprawdza się tutaj polskie wina białe, nowozelandzie sauvignon blanc i wszelakie wytrawne bąbelki w tym bardzo ostatnio popularne pét-naty. Alternatywą dla tak zawanych musiaków mogą być szprycery lub bezalkoholowe niemieckie rieslingi.
Piwo
W dobie piwnej rewolucji nie brakuje przyjaznych jedzeniu propozycji ze świata chmielu, zarówno tych w opcji alkoholowej jak i bezalkoholowej. Do burgerów i kanapek z pastrami lub szarpaną wieprzowiną, polecam wypróbować India Pale Ale (IPA) z intensywnymi aromatami chmielu, które będą równoważyć smak i tłustość potrawy. Do chrupiącego fish & chips doskonale sprawdzą się lagery i plisnery oraz wytrwane cydry. Dla miłośników kuchni azjatyckiej, piwo witbier z dodatkiem skórki pomarańczy i kolendry stworzy przyjemny kontrast do smaków tajskich curry czy sushi.
Jeśli idziemy w wyraziste smaki, takie jak barbecue, warto sięgnąć po ciemne piwa, jak stout czy porter. Ich palone i kawowe aromaty będą doskonałym uzupełnieniem do grillowanych mięs w szczególności kanapki z wołowiną.
Softy
Dania pikantne lubią się ze smakiem słodkim, który balansuje uczucie palenia i orzeźwia usta po każdym ostrym kęsie. Kwasowość również się tutaj przyda więc polecam sięgnąć po lemoniady i kombucze. Świetnymi partnerami potraw rybnych są świeżo wyciskane soki cytrusowe i tłoczony sok jabłkowy. W szczególności polecam spróbować łososia z sokiem pomarańczowym. Do dań mięsnych potrzebujemy czegoś bardziej cielistego z nutą wytrawności. Skorzystajmy więc z warzyw w szczególności z buraka, marchwi, pomidorów, szpinaku i innych. Najlepiej wypadnie napój z warzywa, które także jest składnikiem dania.